niedziela, 13 listopada 2011

Uwaga, marudzę!

Mój mąż ma dziś urodziny. Powinno być miło i sympatycznie. Ale nie jest.

Biszkopt na tort mi nie urósł, krem się leje, a dziecię nasze postanowiło zrobić sobie popołudnie marudzenia połączonego z rzyganiem.

Do tego jeszcze w czasie robienia tortu mieliśmy włączyć sobie koncert Dżemu (maż dostał DVD z zapisami iluśtam koncertów w ramach prezentu urodzinowego), ale, że moja teściowa też ma dziś urodziny, to nie puściliśmy tylko zadzwoniliśmy do niej na skajpie z życzeniami.

A mąż w ramach urodzin mendzi od rana.

A dziecię jest śpiące ale nie daje się uśpić.

A ja mam dość.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsza jest miłość i rozmnażanie.
    Nie przejmuj się tortem, Kochanie.
    Wojtkowi szybko mija rzyganie,
    jeśliś bardzo smutna - zrób pranie.

    Pranie zawsze Ci pomagało,
    nie tylko kiedy Twe dziecię rzygało.
    Na Lompy, na Paderewie czy Gwiazdach
    w bębnach pralki układałaś, jak w gniazdach

    ptaki układają glinę i strzępki, ciuchy.
    I teraz w Londynie, mimo, że tylko okruchy
    znam z Twojego życia. Wiem na pewno -
    - że pranie już Ci pomogło niejedno.

    Namaczanie, płukanie, zmiękczanie, wirowanie
    niech metaforą życia się jednak nie stanie.
    Bo, choć serce już masz dobre i miękkie,
    to zawirowania w życiu nie zawsze są piękne.

    Pralka niech pozostanie na zawsze pralką,
    a nie jakąś nędzną życiową kalką.
    Wrzucaj tam brudny tylko z materiału,
    a potem usiądź, oddychaj - daj odpocząć ciału.

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)