sobota, 5 października 2013

Sobota z dzieckiem: Roboty kuchenne II

Zawsze w soboty, jak nie mamy Tatusia, na obiad jemy naleśniki. Taki nasz sobotni rytuał. W tym tygodniu Tatuś jest, ale to nie znaczy, że ma nie być naleśników :)

Wojtuś miesza bardzo energicznie...

Mamusia smaży...

A Wojtuś w ramach oczekiwania na naleśnika popija zimne mleko :)

I druga strona.

Dżem truskawkowy obowiązkowo!

I następuje konsumpcja.

A Lula w tym czasie grzecznie bawi się siedząc w krzesełku.
I tylko jedno mnie martwi - jak ja ich pomieszcze na blacie razem, jak Lula trochę podrośnie? Wszak w mojej mikroskopijnej kuchni nie będzie już wtedy ani grama miejsca, żeby przygotować jakikolwiek posiłek!

7 komentarzy:

  1. My mamy odwrotnie, naleśniki są, kiedy tata w domu, bo on jako jedyny smaży je z uśmiechem na ustach na każde życzenie.
    Teraz jest Lila, a nie Lusia? Czy dziecko w krzesełku to jakiś inny egzemplarz małej damy?
    Ps. Moje gluty zawsze uczestniczą jednocześnie w przygotowywaniu posiłków (tych bardziej atrakcyjnych - czyt. z użyciem miksera ręcznego) i żeby je pomieścić jedno stawiam przed sobą (aktualnie miskujące), drugie obok na krzesełku. A jak mnie wkur... daję im miski, sadzam na sofie (na szczęście mam w kuchni taki mebel) i każę mieszać do znudzenia, aż same zrezygnują ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło matko, już Lulę poprawiłam. Literówka, nooo... Ale to dobre, żeby przed sobą postawić jedno. Tylko nie wiem czy coś wtedy pomieszam, bo mam krótkie rączki ja T-Rex :P

      Usuń
  2. U mnie też naleśniki jak tata jest, albo ciocia, bo ja nie umiem smażyć naleśników...

    OdpowiedzUsuń
  3. A Matka??? siedzi za plecami i kazała zapytać :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Córeczko Moja. Już się poprzez Różę upominałam ... boś o mnie zapomniała. Ale, na szczęście, przypomniałaś sobie. Od razu mi się lepiej zrobiło i samopoczucie tudzież samoocena wzrosły!

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)