wtorek, 13 października 2015

Jak Śmieciowa Królowa została latarnikiem

To, że jestem Śmieciową Królową nie jest żadną tajemnicą. Ściągam różne, powystawiane przez innych, śmieci do domu. Ale tylko te przydatne! Na przykład ostatnio znalazłam sobie stół. Piękny, drewniany, fornirowany, na kutych nogach, wielki na conajmniej sześć osób (a jak będzie potrzeba to i osiem się zmieści). Ale ja nie o stole dziś miałam...

Dziś o tym, że idziemy sobie ze szkół i przedszkól, ręce nam się od zakupów urywają, poganiamy Lusię, która grzebie w ziemi patykiem i kontempluje urodę kamyków zamiast iść, a do tego cieknie nam z nosów, bo wszystkie poprzeziębiane, aż tu nagle...

Aż tu nagle z drugiej strony ulicy uśmiechają się do mnie trzy latarnie


Więc łapię córkę i lecimy na tę drugą stronę kontemplować latarnie. No i powiedzcie, grzech byłonie wziąć, prawda? Ja nie mogę, że ludzie takie skarby wyrzucają! :)


W domu umyłam, pozbywszy się uprzednio starych świec. Są zardzewiałe i brakuje im szybek (w średniej jednej, w małej wszystkich prócz jednej), ale i tak są cudowne! Tylko nie wiem, czy zostawić czarne (tylko odświeżyć) czy przemalować na srebrno? Co myślicie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powiedz mi co o tym myślisz :)